Johnson & Johnson (J&J) jest największym na świecie koncernem farmaceutycznym na świecie. W 2019 r. osiągnął 82 miliardy dolarów przychodów i 15 miliardów dolarów zysku. Mimo to niesprawiedliwie zawyża ceny leków ratujących życie, przez co w biedniejszych krajach wciąż umierają tysiące ludzi.
Organizacja Global Justice Now w raporcie „Okropna historia Big Pharmy” zwróciła uwagę na zbrodnie koncernów farmaceutycznych. Jedną z nich jest sprzedaż leków po zawyżonych stawkach. J&J ustalił chociażby kontrowersyjną cenę leku na gruźlicę – bedakilinę. Bedakilina to tylko jeden z trzech nowych leków na gruźlicę, który rozwijał się przez ponad 50 lat i został okrzyknięty przełomowym. Został opracowany przez J&J wraz z publicznymi partnerami. Inwestycje publiczne w bedakilinę były nawet pięciokrotnie wyższe niż inwestycje J&J. Tylko J&J jest jednak właścicielem patentu na ten lek, przez co ma wyłączne prawo do ustalania, w jakich krajach środek będzie sprzedawany i po jakich cenach.
Organizacje społeczne krytykuję firmę J&J za wygórowane ceny, jakie muszą ponosić klienci. Organizacja Lekarze bez granic (Médecins Sans Frontières, MSF), na którą powołuje się raport, twierdzi, że lek można było produkować i sprzedawać z zyskiem za jedyne ćwierć dolara, więc nie powinny być sprzedawane za więcej niż dolara. Tymczasem najniższa cena to dwa dolary, a w niektórych krajach znacznie więcej. J&J prowadzi bowiem taką politykę, że sprzedaje bedakilinę taniej tym krajom, które korzystają z pośrednictwa organizacji Global Drug Facility. Nie każdy kraj jest jednak dopuszczony do tej współpracy, w tym m.in. kraje globalnego południa i wiele innych, które należą do najbardziej dotkniętych gruźlicą, m.in. Indonezja, Filipiny i Angola.
J&J był również krytykowany za odmowę przyznania bezpłatnego dostępu wybranym krajom do trzech leków na HIV – rylpiwiryny, darunawiru i etrawiryny – na które firma posiada kluczowe patenty. Chociaż J&J zgodził się przyznać prawa do produkcji i dystrybucji tańszych wersji rylpiwiryny dla trzech producentów leków generycznych w regionie subsaharyjskim, to MSF stwierdziło, że to nie było wystarczające. Umowa nie obejmowała bowiem całej Afryki i nie zapewniała pełnej redukcji kosztów. Firma odmówiła bezpłatnego dostępu do ich patentów na leki ratujące życie dla najbiedniejszych krajów na całym globalnym południu.
J&J ma również swój udział w sprawach o niedotrzymanie bezpieczeństwa, które doprowadziły do wycofania wielu produktów i do wielu pozwów na przestrzeni lat. W 2010 J&J wycofał (dokładnie zrobiła to spółka zależna McNeil Consumer Healthcare) siedem leków dostępnych bez recepty dla dzieci, kiedy podczas inspekcji w Pensylwanii wyszło na jaw, że zakład produkcyjny został skażony. W 2018 roku sąd w Missouri nakazał firmie zapłacić 4,7 miliarda dolarów odszkodowania 22 kobietom, które zachorowały na raka jajnika. Ofiary twierdziły, że ich choroba została spowodowana przez puder dla niemowląt na bazie talku firmy J&J skażonego rakotwórczym azbestem. Chociaż wysokość grzywny została obniżona w postępowaniu odwoławczym, wina była bezsporna. To był tylko jeden z 21 800 pozwów wniesionych przeciwko firmie w związku z relacją między ich talkiem a rakiem. Chociaż J&J zaprzecza tym powiązaniom i wygrał niektóre z tych spraw, w maju 2020 roku koncern podjął decyzję o zaprzestaniu sprzedaży talku dla niemowląt w USA i Kanadzie.
W 2019 roku J&J zgodził się na ugodę w wysokości 120 milionów dolarów za to, że jej spółka zależna DePuy błędnie przedstawiła skuteczność, trwałość i bezpieczeństwo produktów endoprotez stawu biodrowego, które zostały uznane za naruszające prawo konsumenckie. DePuy ogłosił ogólnoświatowy program, wspominając o swoich systemach implantów biodrowych w 2010 roku, a 12% z nich zepsuło się w ciągu pięciu lat. J&J, według doniesień, do 2019 r. wypłacił około miliarda dolarów w ramach tysięcy spraw sądowych dotyczących wymiany stawu biodrowego.
Chris Klinsky jest autorem książki "Big Pharma. Mroczne tajemnice medycyny".
Comments